Czasem warto realizować pomysły, który na pierwszy rzut oka wydają się całkiem szalone. Tak właśnie było z rejsem “Poczuj w sobie siłę”, na który wypłynęłam w sierpniu 2018 roku wraz z nieustraszoną sterniczką Martą oraz pięcioma niesamowitymi kobietami. Na mazurskich wodach szukałyśmy odpoczynku i… siły właśnie. Rejs zorganizowałyśmy, żeby połączyć moje i Marty pasje, czyli żeglowanie i coaching, oraz by podzielić się tym, co kochamy, z innymi. O tym, czy osiągnęłyśmy swój cel, czy nie rozbiłyśmy łódki i czy siedem kobiet jest w stanie wytrzymać ze sobą kilka dni na kilku metrach kwadratowych bez “darcia kotów” pisałam już w tym artykule, a teraz pora na kilka słów od jednej z uczestniczek, Alicji Cent:
Moja przygoda z wyjazdem zaczęła się w domu… Siedząc na kanapie po raz kolejny rozmyślałam o tym, że pojechałabym na żagle, ale nie mam załogi.
Następnego dnia, przeglądając Facebooka, zauważyłam informację o rejsie dla kobiet. Coś mnie jednak odciągnęło i później informacja zgubiła się w gąszczu reklam i postów :/
Na szczęście po dwóch dniach scrollowania udało mi się wyszukać wydarzenie dziewczyn 🙂
Później było już z górki. Zapisałam się na listę, wpłaciłam zaliczkę, przed wyjazdem dziewczyny utworzyły nam też grupę na FB, więc mogłyśmy dogadać się w sprawie dojazdu na Mazury i poruszyć inne organizacyjne sprawy.
Ponieważ pracuję w męskim gronie, trochę obawiałam się spędzenia czterech dni z samymi kobietami na tak małej powierzchni jaką jest żaglówka. Z drugiej strony tak strasznie chciałam pożeglować, że ostatecznie stwierdziłam, że cztery dni to nie jest aż tak długo i niezależnie od tego, co tam zastanę, to przynajmniej zrobię to, co tak długo odkładałam w czasie – pożegluję.
Okazało się, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne, dziewczyny – zarówno organizatorki jak i załogantki – są fantastyczne. Chociaż byłam najmłodsza, doskonale czułam się w ich towarzystwie 🙂
Cennym doświadczeniem było słuchać starszych koleżanek. Okazało się, że mimo różnych historii, mamy też wspólne tematy i podobne doświadczenia, trudności i rozterki.
Przy decyzji o wyjeździe nie bez znaczenia była dla mnie druga część programu- coaching. Przy szybkim tempie życia często umyka mi potrzeba, żeby zatrzymać się i spojrzeć na swoje życie, plany i cele.
Od jakiegoś czasu czułam, że pewne sprawy chciałabym poukładać, jednak ciągle odkładałam to “na później”. Uznałam, że taki wyjazd, na którym odetnę się od obowiązków i wyrwę z miejskiego zgiełku, pozwoli mi zwolnić i spojrzeć na moje potrzeby, priorytety i cele z innej perspektywy. Dzięki zajęciom z Olą zwróciłam uwagę na sprawy, które sama do tej pory pomijałam. Dotknęłam tematów, od których uciekałam, bo były dla mnie trudne. Co istotne, ciągle mogłam liczyć też na wsparcie dziewczyn z załogi 😉 Teraz, po rejsie, kontynuuję pracę z Olą i znajduję rozwiązania dla ważnych dla mnie kwestii.
Marta jako Pani Kapitan dała swoim załogantkom dużo swobody, pokazała nam żeglarski świat “na luzie”, w bardzo przystępnej wersji.
Trzeba przyznać, że pogoda też nam bardzo dopisała – był czas na przechyły w bajdewindzie, ale też na opalanie na dziobie 😉
P.S. te kilka dni to też świetny czas na bycie offline, bardzo polecam. Zresztą, wyjazd jest tak intensywny, że nie ma czasu na siedzenie w sieci 😉
Tak Alicja wspomina nasz wyjazd, a my mamy nadzieję, że jeszcze nie raz popłyniemy po siłę, po odwagę, po odpoczynek. W tym roku miałyśmy wiele głosów, że pomysł jest wspaniały, tylko są już inne plany wyjazdowe i że dobrze byłoby powtórzyć tę inicjatywę. W związku z tym… już teraz otwieramy wstępne zapisy na przyszły rok? Jeśli pomysł Ci się podoba, chcesz poczytać o nim więcej i otrzymać informacje na temat kolejnej wyprawy, zajrzyj na tę stronę. Klikając w „zapisuję się na rejs”, pozostaw swój mail. Pamiętaj – to do niczego Cię nie zobowiązuje, w każdym momencie będziesz też mogła wypisać się z listy.
Ahoj!