Mówienie po angielsku to umiejętność, która spędza sen z oczu osobom na prawie wszystkich poziomach zaawansowania. Niektórzy radzą sobie z tym lepiej, inni praktycznie wcale, na pewno jednak jest to najczęstszy problem, z jakim zwracają się do mnie klienci. Najsmutniejsze jest to, że jest tak nawet po kilku latach nauki. Niestety, nasz system szkolny nadal najbardziej skupia się na mierzalnych aspektach języka, jak na przykład gramatyka. Mówienie nie daje się tak łatwo ocenić, poza tym wymaga mniejszych grup, więcej praktyki… siłą rzeczy łatwo więc pominąć ćwiczenie umiejętności na lekcji. A potem ludzie chowają się przed swoim szefem, bo przecież wstyd usta otworzyć.
Od zawsze moim głównym celem było oswojenie klientów z mówieniem po angielsku. Nieważne, czy z błędami, czy bez. Ważne, żeby komunikat został przekazany i zrozumiany. Dlatego właśnie piszę artykuł o tym, jak ćwiczyć mówienie i to SAMODZIELNIE, w domu. Uważaj! Gdy już go przeczytasz, nie będziesz mieć wymówki, że nie masz z kim rozmawiać po angielsku!
Zanim pójdziemy dalej, powiem Ci, po co jest ten tekst. Ten tekst ma dostarczyć Ci dwóch rzeczy:
- Wyjaśnienia, dlaczego nauka mówienia w języku angielskim jest równie ważna, co wszystkie inne umiejętności i dlaczego większość uczących się ponosi w tym miejscu porażkę,
- Zestaw kilku prostych ćwiczeń, które pozwolą Ci nadrobić zaległości w ćwiczeniu elastyczności Twojego języka.
Więc jeśli jesteś gotowa, żeby troszkę popracować, zapraszam Cię do dalszej lektury. Od razu zastrzegam, że artykuł jest długi, ale daję tam bardzo dużo przydatnych rad, więc warto poświęcić na niego kilka(naście) minut.
Po drodze będę wspominać różne przydatne strony do ćwiczeń – linki do wszystkich z nich umieściłam pod artykułem. Challange accepted?
Mówienie po angielsku – trzy złote rady dla uczących się
Stół z powyłamywanymi nogami
Przeczytaj ten łamacz językowy w myślach. Łatwe? Teraz zrób to na głos. Trochę trudniej? Teraz zrób to trzy razy szybciej. Masz problemy? A przecież po cichu to było takie proste…
Ucząc się angielskiego, większość z nas popełnia ten sam błąd – używamy języka tylko „na papierze”. Osławieni amerykańscy naukowcy udowodnili, że nasz mózg, zmysł słuchu oraz język tworzą swojego rodzaju pętlę, której elementy muszą być trenowane jednocześnie, żeby wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku.
Przytoczę tutaj moją ulubioną ostatnio historię, obrazującą, co się dzieje, kiedy mówienie po angielsku nie jest integralną częścią Twojej nauki. Kiedy Twoim jedynym przyjacielem jest kartka i wypisana na niej lista słówek.
Zwracam się do studenta z prośbą „Give me a few examples.” (zapis a la fonetyczny: Giw mi e fju egzemplyz). Student patrzy na mnie z wyraźnym niezrozumieniem. Powtarzam prośbę jeszcze kilka razy, a to wolniej, a to szybciej, jednak komunikacja nadal nie następuje. W końcu zapisałam zdanie na kartce. Student spojrzał i wykrzyknął: „A! Few!” (Czytając „few” tak, jak po polsku – czyli few.)
Dlatego proszę, błagam – jeśli się czegoś uczysz, nowego słówka, zdania, idiomu – otwórz buzię i usłysz, jak te słowa brzmią w Twoich ustach. A najlepiej zrób to kilka razy.
Przewracaj się, ile wlezie
Bardzo często obserwuję, jak przed mówieniem powstrzymuje klientów paniczny strach przed błędami. „Nie powiem, bo się pomylę” – i możemy tak siedzieć naprzeciwko siebie przez 90 minut w milczeniu… Mam jednak dla Ciebie dwie dobre wiadomości. Po pierwsze, gdy otworzysz usta, jest szansa, że jednak stworzysz prawidłową konstrukcję. Po drugie, jeśli tylko nie jesteś na rozmowie o pracę na wymarzonym stanowisku, każdy błąd możesz poprawić. Popełniaj ich więc jak najwięcej, prowokuj wręcz, a one odwdzięczą Ci się… materiałem do dalszej nauki.
Zadbaj o krystalicznie czyste źródło materiału wzorcowego
Wyobraź sobie taką sytuację – poczułaś nagle nieodpartą potrzebę przeczytać artykuł o podróżach do kraju Basków. Po angielsku. Znalazłaś bloga osoby, która właśnie wróciła z takiej podróży, wczytujesz się, bo to bardzo ciekawe, znajdujesz wyrażenia, które Ci się podobają, wklejasz je sobie do Quizleta albo przepisujesz na kartkę… STOP! A czy sprawdziłaś, kto jest autorem bloga? Czy strona jest pisana przez native speakera, czy przez kogoś, kto pisząc po angielsku, chce dotrzeć do szerszego grona czytelników?
Zwracam uwagę na tę sytuację, ponieważ zdarzyło mi się już kilka razy, że moi studenci szukali informacji nie tam, gdzie trzeba. Co mam na myśli? Przede wszystkim ocean stron tłumaczonych z języka ojczystego (np. polskiego) na język angielski. Dość często te tłumaczenia nie są wykonane przez „zawodowców”, nie bazują na profesjonalnej terminologii, przez co powstają potworki językowe, których nie uświadczysz w żadnym słowniku.
Jak więc żyć?
Rozwiązanie jest całkiem proste. Jeśli szukasz strony z tekstami lub nagraniami, z których chcesz się uczyć, zwróć uwagę na pochodzenie autora. Sprawdzisz to albo już po samym zakończeniu domeny (np. .co.uk będzie dość fajnym adresem), albo w zakładce informującej o autorach. Na pewno warto poszukać tej informacji, żeby nie zrobić sobie samemu krzywdy i nie utrwalać błędów. Trudno to później odkręcić, a przecież i tak masz już dość problemów z angielskim.
Na koniec rada gratisowa – tak oczywista, że aż wstyd ją powtarzać: ćwicz codziennie, nawet jeśli zdążysz powtórzyć tylko pięć zdań. Tylko tyle i aż tyle.
7 ćwiczeń, które pomogą Ci uelastycznić język
Śpiewaj piosenki!
Wrzucam to ćwiczenie na początek, bo jest chyba najprzyjemniejsze ze wszystkich. No bo co może być milszego, niż uczyć się angielskiego, jednocześnie słuchając muzyki? Ja mam już takie skrzywienie na tym punkcie, że gdy tylko słyszę jakieś słowo, którego mój student nie może się nauczyć, w głowie zaczyna mi grać utwór, w którym ono jest. Przydałoby się jeszcze tylko, żebym zapisała się na lekcje śpiewu, bo niektórzy się krzywią, gdy zaczynam nucić kawałek z mojej głowy.
Anyway. Śpiewaj piosenki. Najlepiej zacząć od takich, w których dość wyraźnie słychać poszczególne słowa, np. „What a wonderful world” Louisa Armstronga. Jeśli nie chcesz się napracować przy tym zadaniu, polecam stronę Antyteksty. Jej redaktorzy robią kawał dobrej roboty, tłumacząc teksty piosenek i dodając do nich od razu komentarz lingwistyczny.
Śpiewanie piosenek jest świetne, bo:
- wykorzystujesz do nauki swoje zmysły, co wspaniale wzmacnia proces uczenia się;
- piosenki często są rymowane, a na pewno rytmiczne, dzięki czemu tekst sam wpada w ucho i mimo, że uczysz się go na pamięć, to nie jest to nudne;
- teksty są na bardzo różnym poziomie zaawansowania – porównaj „Du hast” Rammsteina z tekstami Marka Grechuty – przy takim rozrzucie każdy znajdzie coś dla siebie;
- często gęsto to jest świetna lekcja slangu (pod warunkiem, że znajdziemy jego tłumaczenie 😉 Niektóre teksty, np. raperów, wydają się być napisane w jakimś autorskim języku. Nie wybieraj ich raczej na pierwszy ogień, bo się tylko zniechęcisz.), różnych wyrażeń potocznych, phrasal verbs;
- uczysz się całych fraz, które w trakcie rozmowy same odtwarzają się z playlisty w Twojej głowie.
Mam nadzieję, że wymieniłam dość atutów tego ćwiczenia, żebyś chociaż raz je wypróbowała.
I jeszcze jeden tip – zobacz, co się stanie, kiedy na You Tube wpiszesz np. „White or black lyrics”. Polecam ten sposób zabawy 🙂
Mów do siebie!
Dla niektórych to ćwiczenie może być zbyt dziwne, żeby się do niego przekonać. Jednak osoby, które uczę i które bardzo szybko chłoną języki obce, potwierdzają – jest to jedna z bardziej skutecznych metod, żeby ćwiczyć mówienie po angielsku.
Chciałabym pokazać Ci dwie podstawowe zalety takiego rozwiązania.
Po pierwsze nie musisz już szukać partnera do rozmów, o co czasem trudno. Możesz konwersować we własnym doborowym towarzystwie.
Po drugie brak drugiej osoby może być wręcz zbawienny dla tych uczących się, którzy krępują się otworzyć usta w towarzystwie – ze względu na popełniane błędy. W takich wyizolowanych warunkach możesz się dowolnie długo zastanawiać, co właściwie chcesz powiedzieć, jakie znasz słownictwo, jakie wątpliwości gramatyczne nasuwa dany temat.
Jedna ważna kwestia – postaraj się używać tych słów, które już znasz. Pamiętaj, że to ćwiczenie ma pomóc Ci w mówieniu, a nie jest ukierunkowane na rozwijanie nowej leksyki. Jeśli bardzo zależy Ci na poznaniu nowego słowa, zapisz je na kartce i sprawdź później, ale w tym momencie postaraj się wykorzystać to, co jest dostępne w Twojej głowie – tu i teraz. Przecież w sytuacji normalnej rozmowy nie będziesz co chwilę zerkać do słownika.
To jest niestety jedno z przyzwyczajeń, które obserwuję również u moich studentów – najpierw tworzą w myślach tekst polski, a potem próbują go przetłumaczyć na angielski. W taki sposób na pewno natrafisz na nieznane słowo, nie mówiąc już o tym, że powstała wypowiedź będzie kopiować polską konstrukcję zdania. Dlatego właśnie spróbuj zrobić odwrotnie – od razu kształtuj zdania po angielsku i nie przejmuj się tym, że na początku będą one proste. Najważniejsza jest komunikacja.
Pozostaje jeszcze pytanie, o czym masz rozmawiać ze sobą. Na pewno szybko sam/a znajdziesz ciekawe tematy do wygłaszania monologów, jednak podsunę Ci trzy pomysły.
- Oczywiście idealnym tematem jest Twój dzień – możesz go sobie streścić, możesz też przedyskutować ze sobą jakiś problem, na który się dziś natknęłaś/natknąłeś… jeśli po kilku dniach wyda Ci się to jednak nudne, zanurz się głębiej i skup się na detalach, na przykład spróbuj opisać, w co była ubrana Twoja koleżanka z biura, co jadłaś na obiad, jaka była pogoda.
- Drugi pomysł to Twój komentarz do aktualnych zdarzeń. Jeśli nie oglądasz telewizji (ja nie mam TV ;)), posłuchaj radia albo przeczytaj skrót wiadomości w Internecie. Spróbuj potem krótko to skomentować.
- Trzecia opcja to Twoje… marzenia. Wyobraź sobie, co będziesz robić w najbliższe wakacje. Dokąd pojedziesz na weekend. Jakie auto kupisz, gdy dostaniesz awans. To ćwiczenie ma ważną dodatkową zaletę – marzenia wypowiedziane na głos w cudowny sposób zaczynają się spełniać. Jestem tego żywym dowodem 🙂
Postaraj się wykorzystać to, co jest dostępne w Twojej głowie – tu i teraz.
Czytaj na głos!
Czytanie na głos jest ćwiczeniem tak niedocenianym jak obrazy Van Gogha za jego życia. Jeśli wybierzesz tekst, który obejmuje interesujące Cię słownictwo, nie dość, że nauczysz się nowej leksyki, dowiesz się czegoś nowego, to jeszcze poćwiczysz wymowę. W języku polskim nie występują pewne dźwięki, które mamy na przykład w języku angielskim i nasz język nie jest po prostu przyzwyczajony do ich wymawiania. A przecież to też mięsień i trzeba go regularnie trenować, żeby osiągnąć wymarzony akcent a lá Hugh Grant – jak chcesz to zrobić bez ćwiczeń?
Polecam wybrać tekst nie za długi lub zdecydować się na ćwiczenie czytania tylko na jednym akapicie. Spróbuj przeczytać tekst raz. Upewnij się, że znasz PRAWIDŁOWĄ wymowę wszystkich słów. Jeśli tak nie jest, zajrzyj na Forvo lub Diki.pl i sprawdź wymowę. Następnie przeczytaj fragment jeszcze raz. Dobrze by było, żebyś powtórzyła pracę z tym tekstem za dzień czy dwa – w ten sposób lepiej utrwalisz prawidłowe konstrukcje.
Przecież język to też mięsień i trzeba go regularnie trenować, żeby osiągnąć wymarzony akcent a lá Hugh Grant – jak chcesz to zrobić bez ćwiczeń?
Streść tekst!
Zadanie wygląda tak: najpierw czytasz dowolny tekst (w sieci, w gazecie), a potem przedstawiasz jego treść w kilku zdaniach. Tekst może być po polsku, wtedy nie będziesz musiała tłumaczyć nieznanych słówek ;), ale streszczenie zrób oczywiście po angielsku. Wystarczy pięć zdań, tak żebyś się nie zmęczył. Nawet nie zauważysz, kiedy ćwiczenie dobiegnie końca.
Przetłumacz video z You Tube!
To jest takie fajne ćwiczonko trochę zaczerpnięte z czasów, kiedy uczyłam się, jak wykonywać tłumaczenia ustne, które ostatnio fajnie sprawdza mi się na lekcjach. Instrukcja jest bardzo prosta – wybierz jakiś filmik po polsku, puszczaj sobie po zdaniu i tłumacz je. Postaraj się używać tych słów, które znasz – zgodnie z naczelną zasadą tłumaczy konferencyjnych: „Nie wiesz, jak powiedzieć ślub, to powiedz wesele„. Wariant trudniejszy polega na tłumaczeniu wszystkich zdań, prostszy – na streszczaniu większych fragmentów.
Nie wiesz, jak powiedzieć ślub, to powiedz wesele.
Zrób shadowing!
Shadowing to kolejny element treningu tłumaczy ustnych. Opiszę Ci w punktach, jak się do niego zabrać:
- Wybierz nagranie, do którego posiadasz transkrypcję/napisy (w linkach poniżej podrzucę Ci kilka dobrych propozycji) – możesz też wybrać wersję bez tekstu, jednak będzie trochę trudniej.
- Załóż słuchawki na uszy.
- Puść nagranie, mając jednocześnie przed oczami tekst.
- Powtarzaj na głos to, co mówi lektor (tak, od razu za nim).
W tym ćwiczeniu bardzo ważne są trzy rzeczy. Po pierwsze, trzeba umiejętnie dobrać sobie materiał do powtarzania. Nie polecam zaczynać od newsów CNN, ponieważ speakerzy telewizyjni są mistrzami szybkiego mówienia. Zacznij od niższych prędkości. Po drugie, jak sama nazwa wskazuje (shadow – cień), ważne jest, żeby trzymać się tuż za lektorem. Jeśli coś zgubisz, nie przejmuj się. Opuść fragment i wejdź znowu w odpowiedni rytm. I po trzecie – staraj się powtarzać akcent i intonację mówiącego. Efekt będzie powalający!
Podobnie jak w przypadku czytania tekstu na głos, uzyskasz optymalny efekt, jeśli za dzień lub dwa wrócisz do tego samego materiału. Może wydawać się to nudne, powtarzać w kółko to samo, ale czy przekona Cię argument, że wtedy najlepiej zapamiętasz nowe frazy? W dodatku z piękną intonacją. Moja rada jest taka: wybierz nie za długi fragment i skup się maksymalnie na jak najlepszym WYKONANIU tego ćwiczenia, czyli dokładnym powtórzeniu tego, co słyszysz. Nie myśl o tym, że już słyszałaś ten tekst, ale skoncentruj się maksymalnie na głoskach, na akcencie, na tempie mowy. Zresztą, nie każdego dnia masz siłę i ochotę na super trudne zadanie, więc takie leniwe powtarzanie znanych Ci już zdań może być wręcz zbawienne.
Nagrywaj się!
Rada ostatnia, którą mało kto lubi, a która działa cuda oraz ma zastosowanie do wszystkich powyższych ćwiczeń. Niezależnie od tego, czy czytasz na głos artykuł, czy tłumaczysz video, warto chwycić za dyktafon i nagrać swoje popisy. Na początku może być nieprzyjemnie tego słuchać, ale nie należy być wobec siebie zbyt krytycznym, bo nigdzie nie dojdziesz… Pomyśl, że ta dziewczyna z Gentle Way Academy też kiedyś była na Twoim poziomie 🙂 Wracając do dyktafonu – odsłuchaj nagranie i wybierz jedną, dwie rzeczy, które chciałbyś poprawić. Jeśli słyszysz, gdzie popełniłeś błąd i wiesz, jak go skorygować, powiedz poprawną wersję na głos.
Nie chcę uprawiać szantażu, nikim manipulować itp., ale muszę powiedzieć, że spośród moich studentów największe postępy robią Ci, którzy nie boją się takich ćwiczeń i do swoich błędów podchodzą jak do wyzwania, a nie skazy na całe życie. Ja sama też stosuję na sobie nagrywanie i to w gorszej wersji, bo video – kiedy tańczę salsę. Czasem jestem zaskoczona, jak fatalnie wygląda ten ruch, z którego byłam już taaaka zadowolona, ale to tylko mobilizuje do dalszej pracy i coraz większej przyjemności z (w moim przypadku) tańca.
Największe postępy robią Ci, którzy nie boją się takich ćwiczeń i do swoich błędów podchodzą jak do wyzwania.
Uff, dużo tego. Liczę na to, że skorzystasz przynajmniej z niektórych rad, że któreś ćwiczenie wydało Ci się na tyle ciekawe, że wprowadzisz je do swojej rutyny nauki angielskiego. Jeśli natomiast wizja wypowiadania się po angielsku nadal przyprawia Cię o gęsią skórkę, może warto zajrzeć do artykułu Jak pokonać opór przed mówieniem po angielsku?
Na sam koniec, zamiast podsumowania, zamieszczam linki, które na pewno przydadzą Ci się w ćwiczeniach.
Obiecane linki
http://antyteksty.com/ – strona z tłumaczeniami różnych piosenek i obszernym komentarzem leksykalnym do nich
http://pl.forvo.com/ – do sprawdzania wymowy pojedynczych słów polecam tę platformę, której zawartość jest wprost nieoceniona. Na tej stronce znajdziesz po kilka, a czasem kilkanaście przykładów wymowy szukanego słowa przez native speakerów z różnych krajów. Fajnie sobie posłuchać, czym w mowie różni się Brytyjczyk od Australijczyka.
Te strony zawierają materiały, które idealnie nadają się do shadowingu (i do pozostałych ćwiczeń też):
www.talkenglish.com/ – baza wielu przydatnych, krótkich fraz, które możesz odtwarzać w nieskończoność.
TED.com – jeśli jeszcze nie znasz tej strony, koniecznie zajrzyj. To kopalnia wystąpień na miliony interesujących tematów, od szydełkowania do mechaniki kwantowej. Ale najlepsze jest to, że pod każdym nagraniem możesz włączyć napisy albo INTERAKTYWNĄ TRANSKRYPCJĘ (poszukaj „interactive transcript”). Uważaj tylko na jedną rzecz – wiele osób występujących na TED-zie nie jest natywnymi użytkownikami angielskiego, więc może lepiej nie kopiuj ich akcentu. Chyba że chcesz brzmieć np. jak Hindus.
Na początek polecam dwa ciekawe nagrania: speech z pięknym amerykańskim akcentem wokół słowa „articulate” (elokwentny) oraz wystąpienie o ciszy w naszym życiu.
Tutaj znajdziesz „Black or white” Michaela Jacksona w wersji z gotowymi napisami.
Kanał Listening online – znajdziesz tutaj historyjki z napisami na różnym poziomie zaawansowania, jak np. ta o Jasiu Fasoli. Jeśli wyłączysz dźwięk w nagraniu, możesz zamienić ćwiczenie powtarzania ze słuchu na ćwiczenie z czytania na głos.
Breaking news English to zbiór nie za długich tekstów, które mają kilka zalet: możesz dobrać wariant do swojego poziomu zaawansowania, znajdziesz tam wolno czytane nagranie oraz ćwiczenia leksykalne. Dla mnie bomba 🙂
Ponieważ motywacja do nauki angielskiego na pstrym koniu jeździ, mam jeszcze dla Ciebie zaproszenie – do mojego newslettera „Piątkowa kawa z Gentle Way”.
Co w nim znajdziesz?
- Dodatkowe tipy, jak przyjemniej i bardziej efektywnie uczyć się angielskiego.
- Informacje o nowych artykułach, odcinkach podkastu itp.
- Informacje o bieżących wydarzeniach w Gentle Way Academy i promocjach na nie – nikt poza czytelnikami newslettera ich nie otrzymuje.
- Sekcję dla kawoszy – z memami po angielsku. Na rozluźnienie przy piątku.
To co, chcesz mieć co poczytać do piątkowej kawki? 🙂 Zostaw mail poniżej!