Zmiana pracy to lek na wiele naszych bolączek – wypalenie zawodowe, brak możliwości rozwoju, nuda, nieciekawi współpracownicy… Z drugiej strony to też duży krok, który wymaga wiele wysiłku i odwagi, szczególnie jeśli w jakimś miejscu już się porządnie zasiedzieliśmy. W takiej sytuacji rachunek zysków i strat nie jest jednoznaczny. W efekcie możemy trwać w zawieszeniu, narzekając i męcząc się, nie podejmując jednak żadnej wiążącej decyzji. Jaka jest alternatywa w takiej sytuacji?
Albo zmiana pracy, albo…
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie prawdziwa historia mojej klientki. W trakcie kilku spotkań, które odbyłyśmy, przeszła drogę od postawy „nie lubię mojej pracy, ale nie wiem, gdzie iść, bo wszędzie będzie tak samo beznadziejnie” do „moja praca jest jednak niezła, daje mi takie i takie korzyści, a szukanie nowej pracy jest zajęciem dającym sporo satysfakcji”. Jesteś ciekaw_, co się zadziało w tym procesie, że jej postrzeganie swojej sytuacji zmieniło się tak diametralnie?
Krok 1: Dlaczego obawiasz się zmiany pracy?
W przypadku Kaśki (nie jest to oczywiście imię prawdziwe) jedną z większych przeszkód w procesie rekrutacji był jej stosunek do nowej pracy. W związku z wcześniejszymi doświadczeniami wychodziła z założenia, że nigdzie już jej nic lepszego nie spotka, czyli na starcie dokładała sobie ogromny ciężar, który blokował jej działania. To przekonanie udało się zmienić przez przeprowadzenie mini-ankiety wśród jej znajomych. Okazało się, że większość z nich jest zadowolona ze swojej pracy. Ta informacja dała Kaśce nadzieję, że jednak można mieć fajne zajęcie, dzięki czemu z dużo większym entuzjazmem i przyjemnością zabrała się do pisania CV.
Jeśli masz ochotę przyjrzeć się swoim obawom związanym ze zmianą pracy i przekształcić je we wspierające przekonania, skorzystaj z tego arkusza.
Krok 2: Jakie warunki powinna spełniać Twoja praca?
Jednym z kluczowych narzędzi w coachingu jest praca z wartościami – podobnie było w przypadku Kaśki. Przechodząc przez moje ulubione ćwiczenie „7 żyć”, stworzyłyśmy listę potrzeb, które musiałyby być spełnione, żeby dobrze się czuła na nowym stanowisku. I nie chodzi tutaj o wygodne biurko czy darmową kawę, tylko takie wartości jak wolność czy CSR, czyli odpowiedzialność społeczna pracodawcy. Wyobraźcie sobie zdziwienie mojej klientki, kiedy dotarło do niej, że obecna praca… spełnia większość tych potrzeb. Ta nowa świadomość dała jej dużo spokoju. Nie zrezygnowała z poszukiwań, ale mogła podejść do rekrutacji z zupełnie innym nastawieniem. Okazało się, że Kaśka zanadto skupiła się na w sumie nieznaczących elementach swojej pracy, które wywoływały jej negatywne nastawienie, jednocześnie przesłaniając całościowy obraz sytuacji.

Krok 3: Wykorzystaj w 100% to, co masz.
Rok później odezwałam się do Kaśki, żeby sprawdzić, co się u niej dalej podziało. Tym razem to ona mnie zaskoczyła – zamiast zmieniać pracę, postanowiła wycisnąć z obecnego stanowiska jak najwięcej. Dotarło do niej, że spokój, stabilizacja, wolność, jak również korzystna lokalizacja są dla niej bardzo istotne i nie chce z nich w tym momencie rezygnować. Oprócz tego skorzystała z dofinansowania na kształcenie językowe, a swoje ambicje rozwojowe ulokowała w dodatkowych zajęciach artystycznych, sportowych i działalności charytatywnej.
Wniosek? Jeśli wydaje Ci się, że w Twojej sytuacji jest tylko jedno wyjście, zrób krok do tyłu i spróbuj uchwycić szerszy obraz. Może akurat uparł_ś się, żeby przyglądać się jego najbrzydszemu kawałkowi.
Odnajdujesz się w historii Kaśki? Zapraszam na coaching dla grzecznych dziewczynek, które chcą się odwalić od siebie. Spotkaj się ze mną na bezpłatną sesję próbną.